Bluszcz...



I oto nadszedł szczęśliwy dzień! Wczoraj w kiosku zobaczyłam tytuł "Bluszcz". Pismo przyciągnęło swoją uwagę niebanalną okładką, tytułem zachęcającym do wsiąknięcia w jego treść. Jak się okazało "przespałam" czas wydania pierwszego numeru pisma i mój nabytek to już drugi numer tej nowości rynkowej.

Po wczorajszym zapoznaniu się z treścią "Bluszcza" stwierdziłam definitywnie, że absolutnie muszę mieć numer 1! Jeśli pojawia się coś nowego warto wyrobić sobie zdanie i wystawić ocenę na dość mocnej podstawie. Wypatrzyłam już w internecie, zamówiłam i będę czekać!
Bluszcz nie jest jednak debiutem na polskim rynku, a bardzo późną reaktywacją tytułu wydawanego jeszcze przed wojną. 
Pismo dla kobiet, które obecnie zawiera coś więcej ponad porady sercowo-łóżkowo. Kartkując "Bluszcz" nie spotykam się z tym niemiłym uczuciem "wciskania" mi każdego produktu, bo ktoś za to zapłacił wydawnictwu. 
To niewątpliwy plus pisma i z pewnością może ono chociażby z braku te, jakże nachalnej wszędzie reklamy, zdobyć czytelników. Przeglądając "Bluszcz" widzę zapowiedź wspaniałej lektury, pasjonujących zapisów dyskusji, poruszających opowiadań, wciągających reportaży, historii, relacji. Oczywiście każdy tekst wymaga głębszej oceny, niż powieszchowne przejrzenie pisma. Na pewno wielu odstraszy obecność na łamach pisma tak, powiedzmy sobie szczerze, skomercalizowanych twórców jak chociażby J.J. Wiśniewski. 
Dajmy jednak "Bluszczowi" szansę. Zapowiada się bowiem, że właśnie pojawiła się gazeta dla wszystkich tych, którzy łakną słowa, chcą się nim zachwycić i to każdego miesiąca na nowo i to nie tylko na kartkach czytanych książek. 

dodajdo.com

0 komentarze:

Copyright © 2008 - Szelest Stron - is proudly powered by Blogger
Blogger Template